MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Do dziś nie przeprosił

Michał Gigołła
– Nie pamiętam, co wtedy się działo, chyba spałem.   zdjęcia: Michał Gigołła
– Nie pamiętam, co wtedy się działo, chyba spałem. zdjęcia: Michał Gigołła
Ruszył proces mężczyzny oskarżonego o spowodowanie po pijanemu śmiertelnego wypadku pod Strzelinem Do niczego się nie przyznaję. To nie ja prowadziłem samochód.

Ruszył proces mężczyzny oskarżonego o spowodowanie po pijanemu śmiertelnego wypadku pod Strzelinem

Do niczego się nie przyznaję. To nie ja prowadziłem samochód. Jestem niewinny – przekonywał wczoraj przed sądem Jan H., 48-letni rolnik z Prus

Żadna kara nie wróci nam syna. Dlatego obojętne, na jak długo Jans H. trafi do więzienia. Grozi mu do dwunastu lat. Przecież to i tak za mało – mówiła tuż przed rozpoczęciem procesu Halina Dąbrowska z Księginic Wielkich.

Nie doszedł do świetlicy
26 stycznia ubiegłego roku Łukasz, jej szesnastoletni syn, wybrał się po szkole do wiejskiej świetlicy. Nie doszedł do celu. Po drodze potrącił go pędzący przez wieś citroen. Kierowca nawet się nie zatrzymał. Chłopiec długo leżał na jezdni. Dopiero po jakimś czasie zauważył go spacerujący w pobliżu mieszkaniec wioski. Wezwał pogotowie i policję. Chłopak po pięciu dniach zmarł w szpitalu.
Nie udało się znaleźć żadnego świadka tragedii. Prokuratura nie ma jednak wątpliwości, że wypadek spowodował Jan H., 48-letni rolnik z Prus, były zarządca państwowego gospodarstwa w Mikoszowie.
Cztery godziny po wypadku we krwi miał 2,1 promila alkoholu. Śledczy ustalili, że to on był sprawcą, bo na miejscu tragedii zgubił tablicę rejestracyjną.

Długie śledztwo
Prokuratura potrzebowała ponad roku, by przygotować przeciw mężczyźnie akt oskarżenia. Początkowo biegli stwierdzili, że to szesnastolatek spowodował wypadek, bo wtargnął pod pędzący samochód. Orzekli, że w tej sytuacji kierowca nie mógł zapobiec tragedii. Dopiero po interwencji rodziców Łukasza zamówiono kolejną ekspertyzę. Na jej podstawie udało się przedstawić kierowcy zarzuty.
Wczoraj ruszył jego proces. Ale Jan H. nie przyznał się do winy. Potwierdził, że feralnego dnia z trzema innymi mężczyznami pił wódkę u znajomego z Maleszowa. Ale do domu miał go odwozić Robert W., 27-letni bezrobotny mieszkaniec Kondratowic. To podczas tej podróży miało dojść do wypadku.
– Nie pamiętam, co wtedy się działo, chyba spałem. Ale na pewno nie przesiadałem się za kierownicę. Pamiętam dopiero, jak policja otworzyła drzwi mojego samochodu – opowiadał.
Przyznał, że gdy zatrzymywali go policjanci, siedział po stronie kierowcy. – Nie wiem, jak to się stało – mówił przed sądem.
Twierdzi, że za przyznanie się do spowodowania wypadku Robert W. chciał od niego 20 tysięcy złotych. Ale W. wszystkiemu zaprzecza.

Trzy wersje zdarzeń
To już trzecia wersja zeznań Jana H. Tuż po zatrzymaniu mówił policjantom, że pił alkohol u Bronisława L. Wtedy okazało się, że ktoś odjechał jego samochodem. Chwilę potem znalazł auto. I akurat gdy do niego wsiadał, na miejscu zjawili się funkcjonariusze.
– To były wymyślone kłamstwa – przyznał wczoraj przed sądem.
W prokuraturze mówił już co innego. Przyznał się wtedy do winy. – Wypiłem z G. pół litra, może więcej. Ale wypadku nie pamiętam. Skoro ja jechałem, to musiałem to zrobić. Zdarzało mi się, że po alkoholu urywał mi się film – tłumaczył prokuratorowi. Wczoraj wszystkiego się wyparł. – Mówiłem tak, bo polecił mi to mój obrońca. Mówił, że trzeba się przyznać, bo są dowody i świadkowie – tłumaczył.
Rodzice Łukasza domagają się od Jana H. 150 tysięcy złotych odszkodowania. Pieniądze chcą wydać na leczenie niepełnosprawnej córki. – Do dziś nie przeprosił nas za to, co się stało – powiedziała Halina Dąbrowska. •

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom - fałszywe strony lotniska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na strzelin.naszemiasto.pl Nasze Miasto